Trasa została nieznacznie zmieniona ale ogólnie było super.
Na początek w kielcowicach krótkie acz "upojne" spotkanie, później Ustronie - większość podróży przegadaliśmy padłem gdzieś za Toruniem. Ogólnie nasz przedział był dziwnie pustawy

. Z Władysławowa jechaliśmy SKMką z dość nekrofilistycznym towarzystwem - baby ględziły jak na targu. W Gdyni mieliśmy krótkie spięcie z kasjerką. Podróż w kierunku Olsztyna z dwoma lokami na czele i 12 pudłami na haku. Szybka przesiadka do szynotryba i duża cola na dwóch

. Co zadziwiające mimo zaledwie dwóch par na linii i to w dziwnych godzinach ruch za Szczytnem jest spory, wymiana pasażerów na większości stacji. Ełk nie wygląda nawet jak cień dawnego węzła. Kasy zamknięte, gablotki brak, zostało zaledwie kilka par pociągów. Czasu było sporo - na zakupy i kebaba spokojnie starczyło. W Pojezierzu co większą stację zmienialiśmy przedział, żeby mieć prywatny, zaraz za Giżyckiem zrobiło się ciemno. Do Malborka złapaliśmy spore plecy, po za tym obawialiśmy się, że na stacji może być tylko czynna jedna krawędź. Monciak czekał na nas, w drzwiach powitał nas kierownik z radiem przy uchu - z radiem w dosłownym tego słowa znaczeniu bo właśnie kończył się olimpijski konkurs skoków na dużej skoczni. Do Ajoły odbieraliśmy telefony, że Stoch zdobył złoto. Przedział mieliśmy prywatny do samej Stalowej Woli, wyspałem się jak nigdy. Jedyne co przeszkadzało to raz chłód raz upał który nie dawał spać, aż rozbolały mnie kości. W Stalowej ostatnia przesiadka "na styk" do smoczystego szynobusu. W kupie siła - a jechało ich 8. Mroźnym porankiem zwiedziliśmy metropolię - Niedrzwice Kościelną w której największą atrakcją (jak na kościół przystało) była lakierowana drewniana ławka. Z kolei Kraśnik zaskoczył nas ilością sklepów. No i później podróżnych bo do Sana wsiadło koło 50 osób. Dawno nie jechałem ciągnięty SU46. Nasz przedział był zawalony więc przesiedliśmy się do ostatniego wagonu. Myśleliśmy, że w Lublinie doczepią nam jakieś wagony jednak nie TLKa jechała tego dnia na 4 pudłach do samej Bydgoszczy. Sporo ludzi stało jednak z jakiegoś dziwnego powodu nasz przedział był wyłączony z systemu rezerwacji bo wszyscy współpasażerowie (łącznie z kocurem) nie mieli miejscówek. Wschodnią zapamiętam na długo z powodu zakupów które zostawiłem w sklepie. W podróży jak wiadomo suszy więc w Puławach (bo tamtędy jechaliśmy) trzeba było rajd do sklepu powtórzyć. Czasu nie było za dużo, ale supermarket okazał się bliżej niż myślałem, po 10 minutach byłem już na peronie. Do Kielc dojechaliśmy planowo, Artur zmienił przewodnika na młodszego i ładniejszego a ja wróciłem do domu.
Jeszcze raz dzięki za wyjazd i
do następnego...Kilka zdjęć:

1) Gdynia o poranku
2) Mijanka z Rybakiem
3) Medytacje
4) Pisz wita Was

5) Sandomierz - perony, oświetlenie, nagłośnienie i dojścia do miasta odnowione - pociągów od 09.03 brak
6) Niedrzwica w całej okazałości
7) Poranny yoging
8) Kraśnik