PKP. jazda piechotką

Witam. Chciałbym wkręcić nowy temacik. Po pierwsze gto ja się wkręciłem, ale moim zdaniem to niezłe. Proponuję przebycie pieszo niektórych linii kolejowych. Na początek wkręciłem sobie linię Trzebinia-Spytkowice. Znalazłem przewodnika, który jest także MK. Przy pięknej czerwcowdej pogodzie wylądowaliśmy w Trzebini by tam rzucić się w wir focenia. Następnie przedarłszy się przez ogrodzenia małej szopy i las doszliśmy do linii do Bolęcina i dalej. Linia ta wije się pięknie przez las i mija zaniedbane i malownicze przystaneczki. Przystanek Piła kościelecka jest pierwszym z nich. W stacji Bolęcin jest jeszcze jakotako, tj zachowane tory do małego zakadu typu tartak i składnica złomu. Dalej jest już jazda. Sosny i krzaczory rosną na ttorze i dobrze im tam. W Regulicach złomiarze ścigają się w braniu szyn z kolejarzami i w lasach i na łąkach wygrywają ci pierwsi. Bettonowe słupy jednak stoją gotowe do przyjęcia trakcji. W krzakach znaleźliśmy piękną zardzewiałą tablicę "koniec pociągu" strzeliliśmy sobie z nią fotki i położyliśmy tak, by może jakiś mech znalazł i zabrał, złudna nadzieja że to będzie mech itp. przed Alwernią jest piękny nasyp, który zagospodarowały sobie bobry na swoją tamę. Są bardzo przemyślne i stawik jest całkiem duży. W sklepie w Regulicaach zasililiśmy się napojami właściwymiu bardzo miłej sprzedającej paniale Stacja Regulice jest piękna. Chodzi o budynek. Mieszka ttam jakś MK. bo wszystko pięknie odrestaurowane nawet reflektor szperacz. Pan tam mieszkający zachęcał nas do focenia co rzadko się zdarza. Do Alwerni idzie się kręto i lesiście. Alwernia, to czynny zakład chemiczny gdzie wisi sobie beztrosko zakaz focenia. Jak dobrze się jednak takie zakazy pomija. W zaakładzie składy kubełków, zapachy chemiczne się unoszą, nowy tor wyciągowy, za płotem loki 401. d.a. zfocone beztrosko. Od tych zakładów linia jest wyremoncona, choć przez jakiś czas tory idą równolegle, jeden zalesiony, drugi zagospodarzony niejako. Stacja Miejsce jest zagospodarzona przez "naszych" niemiłosiernych winopijców. Pili a jakże flachy zostawili, na ścianach napisali conieco, szyby wybii aż milutko. Peron tej stacyjki był wysoki ajakże. Za miejscowością Miejsce jest most na Wiśle, oj fajny most. Widać go na kilkaset metrów przed. Obaj z Grzesiem stwierdziliśmy że człowiek na "bani" by miał pewne trudności z atakiem na niego. środeczkiem idzie gruba blacha ale tylko do pewnego miejsca. Później trawersujemy po deskach, z jednej strony mostu, Wisła pod nami słonecznie sobe płynie. Most dostarcza emocji dość fajnych, trzeba słuchać przewodnika. Nie kąpiąc się doszliśmy na drugi brzeg. Od Alwerni semafory czynne, nawet powtarzacze. PÓjście taką wyprawą daje piękne przeżycia. Mam nadzieję że wkrótce uda się tutaj zamieścic kilka fotek tutaj. W następnym odcinku powiem o kolejnej wyprawie. Szukam jednak przewodników, bo samemu trochę trudno. Obojętnie na pogodę idzie się wesoło, foci wszystko co się rusza i nie. Można popracować nad kondycją własną. Pozdrawiam MK i nie MK, którzy to przec